Królowały fora internetowe oraz portale, takie jak MySpace czy nieistniejące już Grono.net.
Z oczywistych względów świat online wyglądał zupełnie inaczej niż dziś. Skupienie na treści tekstowej wynikało z faktu, że nie było dobrych aparatów w telefonach, ani możliwości tworzenia tak wielu treści multimedialnych.
Czy jednak prawie dwie dekady później mogę wyciągnąć jakieś wnioski, które mogłyby mi pomóc na początku mojej drogi z socialami?
Lajkami jest piekło wyściełane
Cała koncepcja mediów społecznościowych opiera się na dwóch filarach: medium i społeczność.
Społeczność oznacza ludzi. Z klasy. Pracy. Znajomych. Znajomych znajomych. Celebrytów. Ludzi zainteresowanych danym tematem.
Różne portale społecznościowe dają nam dostęp i skupiają się na różnych grupach. Ważne, że możemy dotrzeć do nich ze swoim komunikatem i co ważniejsze – mogą zareagować. Polubić. Skomentować.
Drugim pionem jest część dotycząca medium. Każdy z nas jest nadawcą swoich treści. Tych graficznych, wideo czy foto. To od nas zależy, czy będziemy medium eksperckim, plotkarskim czy bez ładu i składu. Czy będziemy angażować czytelników, czy tylko wyrzucać z siebie treści.
I tu właśnie pojawia się kwestia ośrodka nagrody. Otrzymywane polubienia działają niczym czekolada, tylko nie idą w cycki. Łechcą nasze ego i dają błogie poczucie spełnienia. Łatwo więc wpaść w spiralę generowania treści, które będą miały duże zainteresowanie i poklask. Dokładnie taką drogą idą clickbaity, czyli treści tworzone tylko dla kliknięć, chociaż nie ma tam treści.
Problem polega na tym, że to, co polubione, nie znaczy skuteczne. Ile dziesiątek tysięcy złotych swoich i klientów mogłabym oszczędzić, gdybym wiedziała, że lajk nic nie znaczy? Że prawdziwy biznes odbywa się na poziomie wpływu, a nie zaangażowania?
Wiecie, w modelu EEIA, czyli modelu sukcesu
Strategicznie, mądrze, planuj
Postować każdy może, ale nie powinien. Bardzo łatwo publikować bezsensowne treści, które nie przyniosą efektów biznesowych. Chociaż zasada “hulaj dusza, piekła nie ma” wydaje się prosta w egzekucji, łatwo zauważyć z czasem, że nasza praca jest bez sensu. Gorzej, kiedy tego nie zauważymy i cały czas kontynuujemy niesprawdzone działania.
Dlatego tak potrzebna jest strategia. To dokument, który powinien określać szerzej niż tylko marketing w social mediach. Warto jednak pochylić się szczegółowo nad tymi kanałami – pandemia spowodowała, że klienci stali się dużo bardziej biegli i aktywni w sieci.
Jeśli szukasz materiałów do pracy ze strategią, zapraszam do mojego ebooka.
Każdy może stworzyć strategię marketingową samodzielnie. Jednym z elementów, który zawsze polecam jest tworzenie kalendarza postów. Wystarczy Excel (najlepiej w chmurze, jeśli pracuje nad nim kilka osób) lub w jednym w popularnych programów do publikacji. Pozwala to na szersze spojrzenie i lepsze planowanie działań. Minimalizuje się też błędy.
Strategia pozwala też spojrzeć holistycznie na działania online. To częsty błąd zarówno mnie w młodości, jak i wielu biznesów dziś. Osobno robią reklamy, osobno social media, a jeszcze gdzieś indziej jest strona czy newsletter. Dobry marketing powoduje, że poszczególne obszary (również offline) zazębiają się dla efektu synergii. Te elementy tworzą wspólny lejek sprzedażowy. Tylko w ten sposób mamy szansę faktycznie osiągać założone efekty biznesowe.
Social media nie znaczy idealnie
Tworząc kampanie reklamowe do telewizji trzeba było idealnie zadbać o każdy element. Reklama była droga i emitowana raz na jakiś czas. Do tego trudno było analizować jakiekolwiek aspekty tego, co się robiło.
Social media to zmieniły. Reklamy robi się dziś od ręki, wprowadza zmiany w dowolnym momencie, a wyniki widać praktycznie w czasie rzeczywistym. Co więcej, koszty popełnianych błędów są znacznie niższe niż w przypadku innych formatów reklamowych.
Źle wydrukowana reklama w gazecie jest nie do uratowania. Każdy post czy rolkę można skasować i wrzucić od nowa lub edytować treść.
Nieidealność objawia się również w samych portalach. Korzystając z konkretnego portalu szybko przekonasz się, że część funkcji nie działa, a obsługa klienta to koszmar. Zrób trzy wdechy i kombinuj. A to inne urządzenie, inny użytkownik, a to trzeba spróbować za jakiś czas, a to innym narzędziem. Albo się nie da i też z tym trzeba żyć.
Social media nie muszą być robione nieskazitelnie i same takie nie są. Ważne, żeby umieć się dostosować do trendów (jak real time marketing) i korzystać ze strategii.
Gdybym, mając tych prawie 20 lat, wiedziała, że potrzebuję strategii, nie potrzebuję lajków i nie muszę aż tak przejmować się tym, żeby wszystko było tip-top – może życie byłoby znacznie łatwiejsze.